Pisałam też o tym, że szukam psa dla dzieci i dlaczego żałuję, że dopiero teraz.
Otóż od grudnia mamy szczeniaczka - suczkę Maltańczyka:)
Jak żona Hodowcy przeczytała na blogu po co nam ten pies to spuścili z ceny :D
Ale chyba nie spodziewali się jak to szczenię wychowane u nich w tak krótkim czasie pomoże w rozwoju moich dzieci!
Ja się spodziewałam, bo takiż też był cel zdecydowania się na psa. Niemniej jednak efekty, które już widać w tak krótkim czasie są dla mnie niesamowite.
Decydując się na psa wiedziałam, że to dodatkowy obowiązek. Będąc mamą na 5 etatach branie sobie dodatkowego "kłopotu" osobom niewtajemniczonym wydawać się mogło brakiem rozsądku.
Wiedziałam, że dodatkowy wysiłek i czas związany z psem będzie minimalny w stosunku do efektów dogoterapeutycznych poprawiających funkcjonowanie Tomka i Krzysia, więc raczej ułatwi a nie utrudni nasze wspólne funkcjonowanie w domu.
Drobny przykład: dziecko zamiast stymulować się, może pobawić się w interakcji z psem, podczas gdy ja szykuję chłopcom obiad. Ja mogę spokojnie ugotować, dziecko nie prezentuje zachowań nieporządanych, nie muszę wybijać go ze stymulacji, a dodatkowo ma na plus terapię przez kontakt ze zwierzęciem.
Ale co do konkretnych efektów warto przytoczyć tutaj sytuacje z Krzysiem. (Efekty kontaktu Tomka z psem to osobna historia, na inny post).
Krzyś nigdy nie rozmawiał wcześniej z ludźmi, tak jak z psem.
Nuka była u nas może z tydzień. Krzyś w drodze z przedszkola zasnął w aucie. Wujek przeniósł go z samochodu do domu, do łóżka. Wtedy Krzyś nieco się rozbudził i zobaczył, że Nuka wstała. Powiedział do niej:
-Piesku, już wstałeś? Wyspałeś się? Już nie chcesz spać?
Kilka dni później poprosiłam go, by dał Nuce jeść.
Nasypał trochę suchej karmy do miski, powiedziałam mu, że już wystarczy.
Krzyś: -Nie, dużo!
I dosypał jeszcze jedną łyżkę, po czym powiedział do psa:
-Nuka, jedz. Smakuje Ci piesku?
Zastanawiałam się, kiedy Krzyś te umiejętności rozwijane przy Nuce przeniesie na ludzi, zgeneralizuje...
Ja to nigdy nie słyszałam od niego przy stole:
-Mamo, smakuje ci?
Albo: -Mamo, wyspałaś się?
zastanawiałam się, czy kiedykolwiek się doczekam...
No i doczekałam się:) I to całkiem szybko!
Jakieś dwa tygodnie później, kiedy rano jadłam ciastko, Krzyś podszedł do mnie i spytał:
-Mamo, fajnie smakuje?
:D
Krzyś najpierw się pieska bał. Szczeniak łapał każdego ząbkami-igiełkami za skarpetki. Nie tracił żadnej okazji. Krzyś bał się tego, więc jakiś czas unikał stawania stopami na podłodze. Czyli czas spędzał na schodach, krzesłach i kanapie.
Dzięki temu nauczył się pamiętać o zakładaniu kapci ;)
Mimo to, musiałam zadziałać behawioralnie, by nie bał się kontaktu z psem, by Nuka nie kojarzyła mu się awersyjnie.
Dostawał żelka za spokojne przebywanie przy Nuce, a następnie za spokojną zabawę z psem.
Kilka dni i Krzyś sam zaczął mieć własną inicjatywę zabawy z Nuką i pielęgnacji jej. Bez stresu głaskał, czesał, rzucał zabawkę...
A Nuka jak podrosła też już przestała tak interesować się skarpetami :)
Poza tym chłopcy zorientowali się, że Nuka gryzie tylko nogi ze skarpetkami. Gołe stopy liże:)
No i to się Krzysiowi wyjątkowo spodobało! A to akurat ku mojemu zaskoczeniu, bo Krzyś od około roku ma nadwrażliwości zmysłów i przeszkadzał mu np. klej na dłoniach. A tutaj ślina psa mu nie przeszkadzała ani na dłoniach ani na stopach. Nuka więc odczuliła Krzysia z nadwrażliwości dłoni i stóp poprzez regularne lizanie mokrym, szorstkim językiem:)
Krzysiowi to lizanie stóp bardzo odpowiadało. Wygląda na to, że z wzajemnością ;) Nuka teraz codziennie czeka przy wannie, jak chłopcy się kąpią. Jak tylko wyjdą z wanny, wylizuje im mokre stopy:)
Jeszcze 2 miesiące temu Nuka rano najpierw budziła każdego lizaniem po uszach, a wtedy Krzyś zdejmował skarpetki, w których spał zimą i mówił do psa:
-Nuka, lizaj!
No to Nuka do dzieła. I wtedy można było usłyszeć:
-Nuka, łaskocze!... Wystarczy!...Tylko bez gryzienia!
Teraz zadowolony jest jak z Nuką na smyczy wychodzi na spacer. Oboje jeszcze muszą to poćwiczyć, by dostosować do siebie nawzajem tempo;)
Na samym początku Krzyś traktował Nukę jak "młodszą siostrę" ;) Mam na myśli to, że pojawiło się u nas w domu stworzenie, które wymaga, a właściwie samo domaga się uwagi i pozytywnie zaburza nieco naszą domową rzeczywistość. Przykład: Krzyś buduje z drewnianych klocków na podłodze. Nuka wbiega w klocki i burzy mu budowlę. Krzyś wtedy przychodzi do mnie i skarży: - Mamo, Nuka zepsuła klocki!
Albo Nuka zabiera sobie jakiś klocek, by go gryźć. Wtedy Krzyś skarży: -Mamo, Nuka zabiera klocki!
Samo skarżenie to już pewien społeczny sukces Krzysia:)
Kolejny krok - uczyłam go, by sam takie sprawy z Nuką załatwiał i mówił jej: - Nuka, oddaj, Nuka idź. I żeby jej dał jej zabawkę, wtedy ona będzie się bawić swoją i nie będzie zabierać mu jego klocków.
Społecznej kompetencje przy psie jednak rozwijają się u Krzysia o wiele szybciej niż w kontakcie z bratem czy innymi dziećmi. Super, że Krzyś nie poprzestaje w tym na relacji on-pies, ale generalizuje te umiejętności dość szybko na ludzi:) Efekt terapeutyczny jest więc bardzo konkretny!
Nasza pie(s)-szczotka jak miała 9 tygodni, gdy trafiła do nas po koniec listopada 2012.
Krzyś z Nuką bryka na łóżku, Nuka ma tu ponad 5 mies. |
Już ok. 3 lata temu czytałam doniesienia z badań naukowych, udowadniających, że osoby dorosłe z autyzmem, które w dzieciństwie wychowywały się ze zwierzętami domowymi, w dorosłości były samodzielne. Niestety, osoby, które zwierząt nie miały, nie wszystkie usamodzielniały się. Wiadomo, że to statystyki, nie reguła, jednak coś w tym jest, że często kontakt z psem dziecka z autyzmem powoduje większy efekt niż kontakt z człowiekiem... Pamiętajmy jednak, że dogoterapia, to rodzaj terapii wspomagającej, która nie może zastąpić terapii głównej. Widać jednak, że w przypadku wielu dzieci z autyzmem, taka terapia pomaga, by coś "zaskoczyło" :)
W kolejnych postach czym się różni dogoterapia przez psa przeszkolonego do tego, po specjalnych szkoleniach, od dogoterapii poprzez życiem z psem pod jednym dachem.
Bardzo zainteresował mnie Twój post
OdpowiedzUsuńJa też mam dwóch chorych synów , którzy chcą mieć psa, a jednocześnie bardzo się ich boją. Może będziesz mogła dać kilka dobrych rad. Zapraszam do mnie ,wszystko opisałam w poście "pies"
Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy odnośnie psa w domu.
Nuka jest fantastycznym psem, sama bardzo ją polubiłam. :) Mam nadzieję, że coraz bardziej będzie wspierać terapię chłopców.
OdpowiedzUsuń