Czasem zastanawiałam się, jak pogodzić bycie mamą i terapeutką. Albo inaczej: jak być behawioralną mamą? Jak stosować zasady behawioralne, by nie być bardziej wymierzającym kary i nagrody a za mało mamą?...
Ostatnio czytałam kilka artykułów w internecie o wykluczaniu się podejścia behawioralnego w wychowaniu w domu z tworzeniem relacji z dzieckiem.
Jestem jednocześnie matką-rodzicem, i jednocześnie znam terapię behawioralną w teorii i praktyce.
Behawiorka i tworzenie relacji się nie wykluczają. Nie rozumiem jak można przeciwstawić sobie jak dwa bieguny te sprawy! Badania naukowe pokazuja, jak rozwija sie mózg dziecka przy tworzeniu z rodzicem bliskiej relacji, a inne badania naukowe dotyczą warunkowania klasycznego i podstaw naukowych psychologii behawioralnej oraz wyników naukowych badań dot. skuteczności stosowania zasad behawioralnych w wychowaniu. Jak je zestawimy mamy rozwiązanie:
Jesteśmy ssakami, zwierzętami, uczymy się poprzez warunkowanie! Na tym opiera sie cała behawiorka. A nie na karnym czy nie-karnym jeżyku czy tabliczce motywacyjnej! jeżyk i tabliczka to narzędzia pomocne w tym, co wcale nie sprawia że konieczne i trafione dla każdego dziecka i w każdej sytuacji. Ci, co nie znają dobrze bahawiorki i opierają swoje wywody na jej temat na plotkach i mitach lub opowieściach o nieskuteczności metody - gdy była nieprawidłowo stosowana, nie zrozumieją.
Druga sprawa: jesteśmy kimś więcej niż zwierzętami. Różnimy się od innych ssaków. Nie kwestią warunkowania, ale kwestią uczuć wyższych itd. Człowiek to ktoś więcej niż "zachowania"! I o tym w behawioryźmie i nie tylko zapominać nie wolno!!!
Ja stosuję terapię behawioralną w wychowywaniu i terapii moich dzieci, co wcale nie sprawia, że nie tworzę z nimi głębokiej relacji.
Nie jestem wobec moich dzieci sędzią wymierzającym kary i władcą dającym nagdrody. Jestem rodzicem, który wybiera odpowiednie narzędzia wychowawcze do tego, by pokazać dziecku granice i konsekwentnie ich przestrzegać, by dziecko czuło się w domu i w relacji bezpiecznie. Jestem tez po to, by motywować, kiedy własnej motywacji dziecku brakuje...
-Tato, czy ja jestem jakiś dziwny?
(...)
-Nie, syneczku, Ty jesteś... oryginalny.
-A dlaczego?
-Bo wszystko co oryginalne, jest lepsze: jeansy, dolary, kompakty... - Ty też...
(kabaret Ani Mru Mru)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz