sobota, 18 czerwca 2011

wyczyny na festynie

Wczoraj przedszkole mieszczące się na terenie naszego osiedla organizowało otwarty festyn (także dla mieszkańców) z licznymi atrakcjami dla dzieci i dorosłych. Wybrałam się tam z chłopcami trochę ich dostymulować ;) (czytaj: poszaleć :D)



Tomek na karuzeli

Krzyś na karuzeli chciał usiąść koniecznie w ciuchci, ale jak już karuzela ruszyła, zobaczył,
że Tomek siedzi w  helikopterze i bez zastanowienia wyszedł z ciuchci i poszedł do Tomka
nie bał sie niczego - karuzela wciąż się kręciła, a ten sie przy tym dobrze bawi - jak to Krzyś
Podszedł pan obsługujący sprzęt, wyłączył karuzelę, Krzysia wrócił do ciuchci i do końca już Krzyś wiedział, gdzie jego miejsce ;)



chłopaki wspinają się na dmuchana zjeżdżalnię
w szoku byłam, że Tomek ani nie boi się już po tych sznurkach wspinać tak wysoko ani zjeżdżać



Atrakcji było o wiele więcej, ale biegając za Krzysiem, który miał tyle bodźców i tyle wrażeń, że aktywności zmieniał co chwilę, nie dałam rady korzystać przy tym z aparatu foto.
Krzyś zaciągał mnie do plastikowego domku, wchodził do niego, machał ręka, mówiąc "chodź" i jak juz weszłam, siadał i mówil do mnie "siądź" :D a potem wychodziłam i bawilismy się w a ku ku przez okienka.
Była też duża trampolina, mały dmuchaniec, zjeżdżalnie. Krzyś miał duży kłopot z czekaniem na swoją kolejkę. Jak stał przy zjeżdżalni, a przed nim był chłopiec, Krzyś wyrywał mi się, bo chciał już...powtarzałam mu więc, że Krzyś czeka. Powtarzał wtedy "czeka", "czeka"... A jak już chłopiec zjechal, Krzyś już wiedział, że przyszła jego kolej i powiedział "Krzyś!"

3 komentarze:

  1. moja Hanka tez uwielbia zjeżdżalnie, a Asi wystarcza do szczęścia trampolina, pod warunkiem że jest na niej sama lub tylko z Hanką

    OdpowiedzUsuń
  2. Tomek w związku z niedostymulowaniem przedsionka (z czasu ciąży) nie lubił wysokości, ruchu i wszystkich aktywności, które sie z tym wiązały - wówczas źle się czuł (zawroty w głowie itp.). Trudno powiedzieć na ile to o to chodziło, a na ile po prostu to lęk przed nowymi aktywnościami.
    Dlatego bał się zjeżdżalni przez pierwsze lata życia, lęk przełamał po pierwszym pobycie w Gibonie w budynku Aquaparku w Krakowie - tam zjeżdżał do basenu z kulkami.
    Kłopot był tez z jazdą na rowerze - ponieważ bał sie, że spadnie, bo siodełko jest wysoko od ziemi. Dodatkowy brak automatyki skutecznie utrudniał pedałowanie...
    Odkąd od roku mamy na podwórku naszym mini-trampolinę, Tomek dużo na niej skacze i coraz mniej boi się wysokości i ruchu. Jeździ też juz na rowerze i na like-a-bike (chłopcy dostali go od Babci i Dziadka na Dzień Dziecka:)
    Więc lepiej tez jest już i z automatyka i utrzymywaniem równowagi oraz z przełamywaniem lęków... Robi tez swoje rehabilitacja ruchowa prowadzona przez p. Jadzię w NCPL (jeszcze raz podziękowania i wyrazy uznania!)

    OdpowiedzUsuń
  3. A Krzyś to przeciwieństwo - im więcej ruchu, mocnych wrażeń i ekstremalnych szaleństw ruchowych - tym bardziej szczęśliwy :D

    OdpowiedzUsuń