czwartek, 27 września 2012
dogoterapia
Krzyś zaczął terapię jak miał niecałe 3 lata.
Uczęszczał do ośrodka pracującego metodą opcji z elementami SI. Miał tam zajęcia indywidualne i grupowe. Problem z "ruszeniem" w terapii m.in. polegał na tym, ze Krzyś miał kłopot z naśladownictwem, jak większość dzieci z autyzmem. Miesiące starań terapeutów i moje, i niewielkie efekty w tym zakresie.
I wtedy na jedne zajęcia w tym ośrodku zaproszona została pani Dominika z Kipperem - psem wytresowanym do dogoterapii. Ze stresem wynikającym ze świadomości alergii i astmy u dziecka, postanowiłam obstawiając go lekami sprawdzić, jak Krzyś zareaguje na takiego psa.
Okazało się, że załapał to naśladownictwo natychmiast. Zaczął naśladować psa - jak nie dawał rady wyciagnać psu sznurek z pyska (zabawa w siłowanie się) to ręką, to chwycił sam zębami drugi koniec i ciągnął :) Chciał nawet razem z nim pić z miski;) Może to nie przedstawia się jak społęcznie aprobowalne zachowania, ale wówczas to był duży krok - NAŚLADOWANIE! Bez umiejętności naśladowania trudno dziecko nauczyć czegokolwiek. To jeden z pierwszych kroków w terapii, by kolejne miały szansę zaistnieć.
Potem przełożył to na ludzi, ładnie zaczął generalizować. Ruszyła więc wtedy i nauka i nieco mowa i przede wszystkim zabawa.
Z powodu alergii nie mogliśmy jednak regularnie jeździć na takie zajęcia, gdyż psy na takich zajęciach to głównie labradory i inne psy z sierścią.
Niedługo później pod płotem do nas przeszedł od sąsiada York.
I kolejny milowy krok z Krzysiem wykonał.
Krzyś bowiem nie umiał w ogóle interakcji
np. jak mu rzuciłam piłkę to nie odrzucił do mnie,
jak mu autko puściłam, to nie puścił z powrotem
nic, żadnej interakcji, żadnej naprzemienności. Typowe w autyzmie.
Miesiące rożnych terapii wtedy nic nie dawały,
a ten york jak przyszedł
to Krzyś zobaczył, że jak mu rzuci piłkę to piesek ją łapie w pysk i przynosi.
W ten sam dzień wieczorem Krzyś po raz pierwszy w życiu z nami rzucał piłką w domu, czego świadkiem była też Babcia.
Stwierdziłam, że skoro dogoterapia jest autystom zalecana, a na Krzysia tak rewelacyjnie działa, to najlepiej byłoby kupić mu Yorka (który ani jego ani Tomka, ani mnie nie uczula, ma włosy i mało enzymu alergizującego). Jednak tata nie chciał się zgodzić. Podwórko mamy, mały piesek mało je, a korzyść dla dziecka niewspółmierna do obowiązków przy szczeniaku.
W poprzednie wakacje odwiedziliśmy rodzinę, która ma pieska. (myśleliśmy, że już po alergii, ale jednak skończyła się ta wizyta katarami:( ) Krzyś koniecznie chciał dać jej kość do zjedzenia, denerwował się, że Meggi nie chce kości i nie podaje łapy. Ale karmienie jej zabawa z nią dla obu chłopców były super, co widać na zdjęciach poniżej:
W minioną niedzielę byliśmy u Babci i Dziadka. Przyszedł na ich podwórko szczeniak od kuzynów z domu obok.
Krzyś zorganizował pieskowi mecz piłki nożnej - zrobił bramkę, jabłko to była piłka.
Krzyś kopnął i powiedział: - Gol , hurrra, wygrałem!
Potem do psa niby mu w usta słowa włożył: - Gratuluję!
I odpowiedział: - Dziękuję :) Teraz twoja kolej malutki.
Bawiąc się z tym szczeniakiem Krzyś zaczął mówić i zachowywać sie jak zdrowe zupełnie dziecko!
Rozmawiałam o tym przez ostatnie dni ze znajomymi mamami dzieci z autyzmem i z terapeutami i wygląda na to, że w przypadku Krzysia taki pies sprawiłby więcej efektów niż miesiące ciężkich terapii. Tym bardziej, że wytresowanie psa to doświadczanie sprawstwa i utrwalanie zasad behawioralnych. Pies to też zwierzę, które uczy zachowań społecznych, realizacji poleceń, uczy obowiązków wobec pupila, odpowiedzialności za niego, ma szanse pomóc w minimalizowaniu stresu u dziecka, mogą obniżyć się stymulacje i inne zachowania, dla Tomka więc też wskazany w 100%.
Żałuję teraz, że wcześniej nie zadecydowałam jednoznacznie, że dla dobra dzieci pies jest w naszym domu konieczny! Albo inaczej - przy naszej świadomości, jak pomaga Krzysiowi brak psa to zaniedbanie szansy terapeutycznej!
Teraz poszukuję jakiegoś szczeniaczka z pewnego źródła, najlepiej Yorka suczkę, bo mamy sprawdzone, że alergicznie chłopcy nie reagują. Może uda się sprawdzić jeszcze inne rasy, te z włosami, ale mądre pieski, podatne na podstawową tresurę i mało wymagające, z charakterem takim, że lubią dzieci.
Oby udało mi się szybko znaleźć, by nie tracić tak cennego czasu, w którym można by przyspieszyć rozwój Krzysia i wspomóc terapię główną dogoterapią w domu.
Super, bardzo mi sie podoba to co piszesz.
OdpowiedzUsuńMasz codziennie moj glos.
Nie uczulają białe pudle. Bo nie mają podszerstka. Gdzieś to czytałam. Jeszcze sprawdzę.
OdpowiedzUsuńNa moje pytanie o nie uczulające psy odpowiedziała doktor Dorota Sumińska:
OdpowiedzUsuńPo pierwsze nie musi to być pies rasowy, wystarczy, że będzie albinosem bez podszerstka. Oczywiście może też być albinotyczny rasowiec, czyli maltańczyk, lub biały pudel z różowym nosem. Pozdrawiam serdecznie. ds
Yorki nie są niestety łatwą rasą. Jest to pies myśliwski i potrzebuje odpowiednich warunków, odpowiedniej dawki ruchu i zainteresowania, aby okrzesać jego myśliwskie predyspozycje. Wbrew temu co może się wydawać nie zawsze są potulnymi, włochatymi maskotkami :)
OdpowiedzUsuńchłopcy od grudnia mają maltańczyka, suczkę, nie reagaują alergicznie, a efekty terapeutyczne już widać zdecydowanie! jak znajde chwile to opiszę.
Usuń